Jeszcze jakieś 3 lata temu kiedy słyszałam o “czuciu swojego ciała”, tylko się frustrowałam. Nie miałam pojęcia o co w tym chodzi. Na mojej pierwszej terapii w nurcie Poznawczo-Behawioralnym dostałam zadanie, aby zapisywać poruszające mnie sytuacje, spisując co się wydarzyło, jakie miałam myśli, jakie uczucia i jak je czułam w ciele. Opis moich myśli zajmował wtedy całą stronę i właściwie mógł się nie kończyć – znacie to? Na uczucia miałam może dwa słowa, a doznania w ciele często zostawiałam puste. Nie rozumiałam po co mam to pisać.
Wydawało mi się, że sprawa jest prosta – czuję smutek, czuję złość, czuję radość. I tyle, nie ma nad czym się rozwodzić. Dzisiaj jednak ten temat jest dla mnie tak głęboki, że zastanawiam się czy uda mi się zebrać wszystko co mi chodzi po głowie i składnie to opisać.
Czucie swoich uczuć
Zacznę chyba od tego, że wszystkie uczucia są OK. Mnie niestety przez większość życia nikt tego nie nauczył, przez co cały czas mam dużą skłonność do dzielenia ich na “pozytywne” i “negatywne”. Takie, których chcę przeżywać więcej oraz takie, których chcę unikać. A to niestety komplikuje sprawę. Zwróć uwagę co się dzieje z Tobą kiedy jesteś smutn_. Czy przeżywasz tylko smutek? Czy jednocześnie jest w Tobie opór, walka i chęć ucieczki od tego stanu?
Być może czujesz strach przed tym jak bardzo może Ci być smutno? Szukasz nerwowo sposobów na jak najszybszą ulgę?
Do dzisiaj pamiętam kiedy pierwszy raz zaobserwowałam to u siebie – po zranieniu i dużym rozczarowaniu w ważnej dla mnie relacji, czułam ogromny smutek. Chodziłam po mieszkaniu z miejsca w miejsce, tak jakby uciekając od zatrzymania się i pozwolenia, aby po prostu poczuć te emocje. Dopiero po kilku dniach zdałam sobie sprawę, że cały czas w mojej głowie miałam wtedy myśl “Nie chcę się tak czuć”. Ot, jeden z ważniejszych momentów uważności w moim życiu.
Dlaczego nie chcę się tak czuć? Co jest z tym nie tak? Po dłuższym zastanowieniu, okazało się że nic, że to tylko moja głowa postrzegała smutek i żal jako jakieś doświadczenie niczym z horroru czy najgorszego koszmaru.
Nie zrozumcie mnie źle – nie chcę powiedzieć, że smutek jest fajny. Raczej że jest naturalny. Oswajając się z nim, w trudnej sytuacji mogę przeżywać tylko smutek, zamiast całej mieszanki oporu, walki i ucieczki.
Czym są uczucia?
Po pierwsze, uczucia to po prostu informacje. To że w reakcji na dane wydarzenie, mój system nerwowy zachowuje się w określony sposób, może oznaczać że coś jest dla mnie ważne, że czegoś potrzebuję lub że właśnie jakieś moje potrzeby zostały zaspokojone.
Po drugie, uczucia są po prostu zestawem doznań w ciele. Nasze mózgi naklejają na nie łatki “smutek”, “złość”, “radość”, ale można rozłożyć je na czynniki pierwsze. Przyspieszone bicie serca, płytki oddech, gorąco, ciężkość w klatce piersiowej, “motylki” w brzuchu. Przekierowanie uwagi z myśli, takich jak np. moje “nie chcę się tak czuć”, na uczucie wilgotnych powiek, ścisku w gardle, pomaga mi po prostu przeżyć dany stan, a jednocześnie przynosi dużo spokoju i bezpieczeństwa. To jest właśnie kontakt z ciałem.
Uczucia mogą spinać ciało, zostawać w nim, zamrażać się. Jeśli zamiast uciekać od nich, zwrócę na nie uwagę oraz nazwę te stany, informacja będzie mogła dotrzeć do mózgu i ciało może wtedy się rozluźnić.
Wszystko to co napisałam powyżej może wymagać szczególnej ostrożności w przypadkach przebytej traumy – piszę o tym więcej na końcu.
Regulacja emocji oraz inteligencja emocjonalna to tylko początek.
Inne korzyści, których doświadczam od kiedy buduję kontakt ze swoim ciałem to m.in.:
🌸 Rozpoznawanie fizycznych oznak stresu, takich jak napięcie lub płytki oddech. Umożliwia mi to podejmowanie działania zanim stres się nagromadzi. Jeśli reaguję, kiedy moje ciało szepcze, że coś jest nie tak, nie będzie ono musiało krzyczeć.
🌸 Słuchanie reakcji mojego ciała na sytuacje lub osoby pomaga mi czuć, kiedy powiedzieć „nie”, a kiedy powiedzieć stanowcze “TAK”.
🌸 Łatwiejsze relaksowanie się – umiem zidentyfikować obszary, w których utrzymuje się napięcie, i je skutecznie uwolnić za pomocą mojej świadomości.
🌸 Większe zaufanie do siebie, co ułatwia mi podejmowanie odważnych decyzji i działań w moim życiu.
🌸 Pogłębienie mojej intuicji i wglądu w to, czego naprawdę pragnę i cenię w życiu
No dobra ale jak?
Być może nie zaskoczy was to, że na czucie ciała nie ma żadnego natychmiastowego rozwiązania. Jest raczej regularna praktyka i ćwiczenie, aż powoli zaczniesz widzieć rezultaty.
- Joga
Wszelkie formy ruchu mogą zbliżać do czucia ciała, ale dla mnie oczywiście na pierwszym miejscu jest joga. Tak naprawdę rozwijanie wrażliwości jest jednym z celów jogi. Ma to służyć w osiąganiu wyższych stanów świadomości, ale zanim zabierzemy się za te zaawansowane praktyki, możemy cieszyć się pogłębionym czuciem ciała i całym dobrodziejstwem, które za nim idzie. Praca z ciałem, w której uczestniczy umysł, pomaga obserwować jak pracują poszczególne mięśnie w danej pozycji, czy jak przebiega oddech. Prowadzenie nauczycielki, która pokazuje na którą część ciała i na jakie coraz bardziej subtelne doznania zwrócić swoją uwagę, jest bardzo wspierające w tym procesie.
Dzięki jodze zaczynamy czuć więcej i bardziej
– dzięki temu jest też coraz mniejsza szansa, że będziemy ignorować te doznania z ciała.
- Medytacja, świadomość oddechu
Jest wiele sposobów medytacji i nie każdy z nich buduje świadomość ciała – przynajmniej nie bezpośrednio. Natomiast wszelkie techniki wykorzystujące uważność będą bardzo pomocne. Uważność to świadoma obserwacja i bycie z tym co jest, bez oceniania tego (wiem, niełatwe :)). Tym, co możemy obserwować, jest to co wokół nas, ale też to co w środku nas. Na przykład jak płynie nasz oddech – przez nos, gardło, płuca, jak pracuje przepona. Jak bije nasze serce. Jak się ma nasze ciało – czy jest mu wygodnie, gdzie odczuwam ból, dyskomfort, a gdzie przyjemność.
Wiem że dla niektórych z was to co piszę jest oczywiste, a dla innych wręcz przeciwnie. Nie zakładam, że uda mi się to wytłumaczyć wpisem online – to jedna z tych rzeczy, których trzeba doświadczyć. A czasami nawet doświadczyć kilka razy zanim “kliknie”. Tak właśnie było ze mną. Dopiero po kilku razach, kiedy nauczyciel w nowy sposób poprowadził medytację, poczułam o co chodzi. Na moich własnych zajęciach z medytacji staram się od tego zaczynać – pokazywać różne sposoby, które mogą nas zbliżać do poczucia czegoś w środku. Uważam że to podstawa, która odmienia całe doświadczenie medytacji.
Medytacja to także ćwiczenie się w skupianiu swojej uwagi. Dla mnie taki “trening” to podwaliny do coraz łatwiejszego uwalniania się od swoich rozbieganych myśli, nie dawania im uwagi i nie przywiązywania się do nich. Wiem że moje myśli i interpretacje dzieją się tylko w mojej głowie, są pełne przekonań, osądów, niepokojów wynikających z moich doświadczeń z przeszłości. Zwykle niewiele mają wspólnego z obiektywną rzeczywistością, która jest tu i teraz. Praktyka jogi i medytacji bardzo pomaga mi aby nie przywiązywać się do moich myśli i nie wierzyć im.
Przekierowywanie uwagi z myśli na uczucia i doznania w ciele istotnie zwiększyło jakość mojego życia i daje dużo spokoju umysłu.
- Granice i decyzje, czyli czucie swojego “Tak” i “Nie”
To co interesowało mnie najbardziej w czuciu ciała, to
uzyskanie jasnej wskazówki w podejmowaniu decyzji. Takiej, która płynie z wewnątrz.
Moja praca w tym kierunku rozpoczęła się od ćwiczeń na czucie i wyrażanie swoich granic. Przykładowe ćwiczenie wygląda tak, że “steruję” osobą, z którą jestem w parze i przywołuję ją aby podeszła bliżej mnie, lub odsyłam aby się oddaliła. W każdym miejscu mogę ją zatrzymać na tyle czasu ile tylko potrzebuję, aby poczuć czy dystans jest odpowiedni. Skąd wiem czy jest odpowiedni? O tym informują mnie właśnie uczucia i doznania w ciele. Czy zrobiło mi się niezręcznie? Czy czuję dyskomfort?
Gdzie można spróbować takich i innych ćwiczeń? Ja robiłam to na wyjazdach tantrycznych.
Kiedy już umiemy słuchać sygnałów z ciała, następuje trudniejszy etap – nauczyć się temu ufać i tego słuchać. Niektórzy nazywają to podążaniem za swoją intuicją. Na pewno nie pomoże jeśli powiem, że często ciało i wnętrze podpowiada te trudniejsze ścieżki i decyzje 🙂 Ale za to lepsze dla naszego ogólnego dobrostanu i rozwoju.
Ja sama do dzisiaj łapię się na tym, że czasem trudno jest żyć życie “po swojemu”, nie zbaczając na wszystkie mądrości i porady, które ma nam do zaoferowania otoczenie. Lub których nasłuchaliśmy się tyle przez całe życie, że sami do pewnego stopnia w nie wierzymy. Ale wystarczy krótkie sprawdzenie, żeby wiedzieć że nie do końca są one z nami w zgodzie. To znak, że warto poszukać głębiej czego naprawdę chcemy.
W rozwijaniu swojej intuicji pomocne mogą być bardziej zaawansowane praktyki jogi – związane z czakrą Ajna (trzeciego oka). Cała filozofia jogi zaprasza nas do tego aby stopniowo kierować coraz więcej swojej uwagi do wewnątrz niż na zewnątrz.
- Praktyka empatii, czyli nazywanie swoich uczuć
Zaczęłam ten tekst paragrafem o uczuciach, mówiąc że warto je nazywać. To co najbardziej mi pomogło sprawnie nazywać swoje uczucia, to nauka Empatycznej Komunikacji (w duchu Porozumienia bez Przemocy). To podejście zakłada, że komunikując się na poziomie swoich uczuć i potrzeb oraz wsłuchując się w uczucia i potrzeby drugiej strony, mamy większe prawdopodobieństwo na połączenie, pojednanie i pogłębienie więzi, nawet w sytuacjach konfliktu.
W tej nauce bardzo ważne jest ćwiczenie się w nazywaniu uczuć i potrzeb. Obejmuje ono m.in. budowanie sobie zasobu słów. Tak jak pisałam na początku, na opisy moich stanów wewnętrznych miałam może dwa, trzy słowa. W tym procesie bardzo pomogły mi Karty Uczuć i Potrzeb. Ja korzystam z Empatify – mam także Mapę, która przez kilka miesięcy leżała rozłożona na stole i przy każdym posiłku sobie ją “studiowałam”. Jeśli dołączysz do mojego newslettera, otrzymasz specjalny kod zniżkowy na te produkty 🙂
Co może pójść nie tak?
Czasami jest tak, że mamy bardzo dobre powody aby nie czuć swojego ciała, odcinać się od niego. Być może odcięliśmy się od niego bardzo dawno, pod wpływem traumatycznych doświadczeń. Jako traumę rozumiem wydarzenie, które w danym momencie życia, było za duże dla naszego układu nerwowego, aby mógł sobie z nim poradzić bez wsparcia. A więc może być tak że to, co czujemy w ciele, jest dla nas za trudne.
Dlatego powrót do czucia ciała może być dla niektórych trudniejszy i wiązać się z odkrywaniem starych uwięzionych emocji i zamrożonych w ciele reakcji naszego układu nerwowego. W tej sytuacji po pierwsze bardzo ważne jest zbudowanie w sobie zasobów – aby móc poradzić sobie z tym co odkryjemy. Po drugie, praca ta powinna odbywać się w odpowiednio dobranym tempie, często bardzo wolnym.
Uważam, że praktyka jogi jest dokładnie tym – powolnym, codziennym odkrywaniem niewielkich kawałków siebie i swojego ciała, w swoim własnym tempie. Natomiast i tak przy pracy z traumą, każdego zachęcam do zwrócenia się po wsparcie do terapeuty lub traumatologa.
Jeżeli mój wpis zainspirował Cię do jakiegoś działania, pomyśl jaki jest najmniejszy pierwszy krok, który możesz zrobić w tym kierunku. I zrób to od razu!
Leave a Reply