Czego tantra (i empatia) nauczyły mnie o sobie i o prawdziwych, bezpiecznych relacjach

O tantrze wiem na tyle dużo, żeby wiedzieć też jak dużo jeszcze o niej nie wiem. Dlatego chciałabym na wstępie zaznaczyć, że cały ten post to moja własna perspektywa, oparta na moim doświadczeniu i refleksji, tylko w pewnym stopniu poparta wiedzą książkową.

Carl Gustav Jung powiedział: “W chwili gdy pada słowo “tantryzm”, w umyśle człowieka Zachodu pojawiają się różne dzikie i niesamowite skojarzenia, tworząc wespół mieszaninę psychospirytualnej science fiction i akrobatyki seksualnej – w wyniku tego pojawiają się obrazy, których powstydziliby się najbardziej rozbuchani pornografowie naszej epoki, a w porównaniu z nimi nawet najbardziej heroiczne wyczyny seksualne, na jakie dane się było zdobyć naszym współczesnym bohaterom, musiałyby się wstydliwie usunąć w cień.”

Podsumowując ten rozbudowany opis: tantra kojarzy się z seksem. Dlatego

W tym wpisie przeczytacie o wszystkim innym, czym jeszcze jest tantra 🙂

Ja patrzę na tantrę jak na jeden z systemów duchowych. Duchowych, a więc takich, których celem jest kontakt, jakiegoś rodzaju połączenie z duchem, duszą, materią subtelną, niewidoczną, nieokreśloną i niepoznaną. Swoją własną lub kolektywną. A poprzez ten kontakt i połączenie, docelowo też – oświecenie. Uzyskanie pełnej świadomości, głębokiego zrozumienia porządku rzeczy, za którym idzie absolutna akceptacja rzeczywistości, uczucie błogości, nieograniczonej miłości i nieograniczonego spokoju.

A więc, tak jak joga, tantra jest zestawem praktyk służących rozwojowi i poszerzaniu świadomości. I mimo że celem jest rozwój świadomości, to nie umysł, a ciało, gra najważniejszą rolę w praktykach tantrycznych. Trudno mi jednak w ogóle stawiać tu jakąś granicę – wierzę i doświadczam, że umysł i ciało są ze sobą nierozerwalnie powiązane. Natomiast tantra to praktyki wykorzystujące ruch, dźwięk i oddech – czyli ciało właśnie. Często odbywa się to w kontakcie z partnerem/ką, a więc bardzo dużą rolę gra także komunikacja, bezpieczeństwo, zaufanie, a także…

Świadomość swoich granic

Nie mówię tutaj o granicach w kontakcie seksualnym lub zakrawającym na seksualny. Mówię o kontakcie wszelakim: na ile czuję się komfortowo patrząc drugiej, nieznajomej osobie w oczy? Na ile czuję się komfortowo kiedy stoi blisko mnie? A kiedy stoi daleko? Czy jest inaczej kiedy osoba, której patrzę w oczy, jest znajoma? Jest łatwiej, czy trudniej? A co jeśli mam wejść w kontakt fizyczny z tą osobą? Czy czuję komfort dotykając jej dłoni? Opierając swoje plecy o jej plecy? Gdzie jest granica?

Aby w końcu zacząć to czuć, potrzebowałam dać sobie czas i uważność, ale przede wszystkim przestać słuchać głosów w głowie, które nieustannie podpowiadają: “tutaj POWINNA być granica”, “to przecież nic takiego”, “pozwolę aby stanął/stanęła bliżej, żeby go/jej nie urazić”. 

Zaczęłam od tych granic, dlatego że na warsztatach tantrycznych jesteśmy często zapraszani do robienia rzeczy nowych. Do robienia ich inaczej niż do tej pory, do sprawdzania co się stanie gdy… . A więc tak naprawdę do poszerzania swoich granic. Aby robić to bez przekraczania siebie, świadomość granic jest kluczowa. Dzięki tej świadomości, wiem do którego dokładnie miejsca mogę dojść oraz czego potrzebuję, aby, w bezpieczny sposób, tym razem pójść o kawałek dalej.

Czucie granic to jedno, potem jest ich wyrażanie w ogóle, potem wyrażanie w sposób empatyczny, jest też szanowanie granic innych osób… Aby nie przeciążyć tego wpisu, który miał być o tantrze, tutaj postawię kropkę. Kiedyś napiszę cały wpis o granicach, które przecież nie tylko w tantrze mają znaczenie.

Nowa jakość życia

Dzięki tantrze zaczęłam budować swoje wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa. Zaczęłam dostrzegać co oddziela mnie od świata materialnego, co powodowało, że nie czułam się w nim do końca przyjęta. Pogłębiłam też relację ze swoim ciałem i zobaczyłam, że nie chodzi o to jak ono wygląda. Że może ono nie tylko się podobać lub nie podobać, ale może też odczuwać przyjemność, służyć życiu, boleć, wymagać opieki. Zmieniłam podejście do swoich marzeń, których wcześniej się bałam i wydawały mi się głupie. Doświadczyłam mocy oddechu, zaczęłam czuć nie tylko swoje mięśnie i kości, ale też układ nerwowy. Doświadczyłam pięknych stanów medytacyjnych, zaczęłam budować relację ze światem duchowym.

Spotkałam się ze swoją kobiecością, ze świadomym ruchem ciała, wolnym od mojej własnej oceny. Doświadczyłam czego może doświadczyć tylko kobieta, tylko ze strony kobiet i wśród kobiet. Spotkałam się (i zachwyciłam) ze swoim wewnętrznym mężczyzną, który pokazał mi prawdziwe bezpieczeństwo wynikające z doświadczenia, osadzenia i głębokiego zrozumienia. Zobaczyłam jak energia męska tworzy i utrzymuje formę, ramy dla energii żeńskiej. Nie bojąc się, nie będąc wzruszonym przez emocje, które przeżywa kobieta, przez jej wielkość i moc tworzenia.

I to w tym miejscu głębokiej świadomości (przynajmniej dla mnie), pojawia się przestrzeń na rozmowę o świętym połączeniu kobiecej i męskiej energii życiowej, którą tantra utożsamia z energią seksualną. 

Ale tym, co dla mnie najcenniejsze, jest doświadczenie prawdziwości i autentyczności w relacjach.

Moja transformacja relacji z kobietami

Moje pierwsze doświadczenia tantryczne były w gronie samych kobiet. I to jak zmieniły się moje relacje z kobietami od wtedy do dzisiaj, jest jedną z najcenniejszych zmian w moim życiu. 

Pod koniec mojego pierwszego wyjazdu odbyła się zabawa przy muzyce. W jej trakcie nagle stanęło mi przed oczami pewne wspomnienie z przedszkola (!) i to jak nieprzyjemnie czułam się wtedy wśród moich “koleżanek”. W dojmujący sposób ukuł mnie wtedy kontrast tego wspomnienia z ówczesnym dniem. Z tym wspólnym celebrowaniem, radością, każda po swojemu, bez oceniania siebie nawzajem, w szczerości. Ogrom fali wzruszenia, która wtedy do mnie przyszła, powalił mnie na ziemię – i to dosłownie. Mimo że bardzo chciałam dalej tańczyć, nie miałam władzy nad reakcją swojego ciała, musiałam usiąść pod ścianą.

Fot. Kasia Sekuła

To był tak naprawdę dopiero początek. Pierwszy na liście nowych tematów do omawiania z moją terapeutką :). Zaczęłam powoli zdawać sobie sprawę jak wiele napięcia ja sama wnosiłam do moich relacji z kobietami, spodziewając się od nich zazdrości, zawiści, złych intencji, i właściwie w większości przypadków wyobrażając sobie, że tak naprawdę mnie one nie lubią. Za tym szło to jak się zachowywałam – strach, ostrożność, napięcie, podejrzliwość, ukrywanie swojej autentyczności w przekonaniu, że nie ma na nią miejsca, że nie jest ona mile widziana, że nikogo to nie obchodzi.

Dzięki terapii mogłam częściowo zrozumieć skąd wzięły się te “założenia” i całe moje podejście. A dzięki prowadzeniu dziennika empatycznego, zaczęłam powoli się od tego uwalniać. Wytrwale pytając siebie co czuję i czego potrzebuję, mogłam zrozumieć swoje głębokie potrzeby, uznać i zaakceptować to miejsce, w którym byłam. Zobaczyć, że biorąc pod uwagę moje doświadczenia, nie miałam możliwości wiedzieć, myśleć i działać inaczej. To było źródło nieskończonych pokładów współczucia i wybaczenia dla samej siebie. 

Relacje bliskie, bezpieczne i autentyczne

Czuję ogromną wdzięczność za to jak bezpieczne są przestrzenie tantryczne, w których miałam okazję być i doświadczać.

Że jest w nich miejsce na emocje, na głębię, na prawdę i autentyczność.

I z takich przestrzeni mogą wyrastać bezpieczne i piękne relacje na życie. Nie tylko pomiędzy kobietami, ale także pomiędzy mężczyznami, oraz oczywiście te damsko-męskie.

Te bezpieczne i piękne relacje, to dla mnie takie, w których każda strona dba o siebie i bierze za siebie odpowiedzialność. Nie oznacza to, że musi wszystko robić sama i nie może nigdy prosić o pomoc i wsparcie. Oznacza to, że właśnie jest odpowiedzialna za to, aby poprosić o to wsparcie kiedy tego potrzebuje. Jest odpowiedzialna za to żeby wiedzieć czego potrzebuje. A jeśli akurat jest jej trudno zrozumieć samą siebie, prosi o wsparcie w tym, np. w formie rozmowy.

W takich relacjach nie muszę na co dzień zgadywać, domyślać się, co dzieje się z drugą osobą, czy to co robię w jakiś sposób jej przeszkadza, czy zajmuję za dużo przestrzeni, czy nie przestał jej się podobać sposób na spędzanie czasu, który proponuję.

Nie muszę się domyślać, bo wiem że ona po prostu mi o tym powie. 

To relacje, w których mam swobodę aby komuś odmówić, a kiedy ktoś odmawia mi, to w większości przypadków czuję wdzięczność, za to, że zadbał_ o swoje granice i ma do mnie zaufanie, że je uszanuję.

To relacje, w których im bliżej, tym więcej zaufania, bezpieczeństwa i wzajemnej zgody na to, aby wspólnie nawzajem wspierać się w zaspokajaniu swoich potrzeb. A także w rozwoju i stawaniu się najprawdziwszą, najbardziej autentyczną wersją siebie.

(W tym ostatnim kawałku chciałabym zaznaczyć, że to co napisałam to nie tantra, a wiedza, której nauczyłam się dzięki Komunikacji Empatycznej. Jednak gdyby nie tantra to trudniej byłoby mi mieć z kim te relacje budować. Nie miałabym wokół siebie tyle osób, które oddają się autorefleksji i nie boją się kiedy zadaję im pytania o to co czują i czego potrzebują).


Comments

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *