Wyjazd jogowy, który psuje Ci humor?
Taki właśnie był jeden z moich pierwszych wyjazdów. Kiedy po zakończeniu pakowałyśmy się i żegnałyśmy, nagle znalazłam się sama na sali warsztatowej. Przysiadłam blisko schodów i poddałam się temu co poruszało mną już od poprzedniego dnia – dezorientacja, przytłoczenie, złość pomieszana ze smutkiem. Popłynęły łzy. Po kilku dniach codziennego ruchu, sesji oddechowych i wykładów o zdrowym stylu życia, miałam w głowie tylko jedną głośną myśl:
“całe moje życie jest nie tak”.

Nie jadłam tak, jak powinnam. Nie oddychałam tak, jak powinnam. Mieszkałam w dużym mieście, z dużym poziomem hałasu, daleko od natury. Moja praca była daleka od ideału. Moje nawyki były chaotyczne. Zamiast czuć inspirację, czułam ogromne przytłoczenie.
Z jednej strony czułam, że chcę żyć inaczej, zdrowiej, a z drugiej tak bardzo miałam ochotę krzyknąć: halo! nie wszystko na raz!
Potrzebowałam uznania, że taka zmiana wymaga energii, której często nie miałam, szczególnie z takim trybem pracy jaki prowadziłam. Codzienność pochłaniała mnie tak bardzo, że wydawało się niemożliwe, by coś zmienić. Potrzebowałam też wsparcia – nie kogoś kto zrzuca na mnie “bombę” podczas 4-dniowego wyjazdu, tylko kogoś, kto pomógłby mi to rozłożyć na mniejsze kawałki, dopasować wielkość zmiany do moich możliwości, podpowiedział jak to wdrożyć.
Połącz w jednej głowie listę punktów o tym jak życie powinno wyglądać oraz poniższe trzy mity na temat zmieniania życia, a uda Ci się uzyskać takie doświadczenie jak moje 🙂 Dezorientacja, przytłoczenie, złość pomieszana ze smutkiem.
Chyba, że wolisz rozbroić te mity…
1: To zajmie tyle czasu…
Moim największym problemem był bez wątpienia sposób, w jaki myślałam o zmianie. Miałam przekonanie, że jeśli chcę coś zmienić, to muszę zrobić to w pełni – rzucić wszystko i całkowicie przeorganizować swoje życie. Bo przecież jak zmiana nie jest radykalna, to czy w ogóle ma sens? Chciałam przeskoczyć na drugi brzeg jednym wielkim skokiem, zamiast zaakceptować to, że do zmiany potrzebny jest czas. Pamiętam, że zawsze wyobrażałam sobie to jako ogromny, nieosiągalny szczyt, na który nie warto nawet zaczynać wchodzić…

„To zajmie tyle czasu” – ta myśl przychodzi do każdego, kto stoi na początku drogi. Bo chcemy efektów tu i teraz.
No właśnie. Więc rozejrzyj się po swoim tu i teraz. Co możesz zrobić już dziś? Przekieruj swoją uwagę i
zamiast pytać: czy dam radę wejść na ten szczyt? Spójrz pod swoje nogi i zapytaj: czy dam radę wejść na ten jeden kolejny stopień?
Paradoksalnie, kiedy patrzysz na szczyt, może się okazać, że cały czas stoisz w miejscu. A co jeśli za pięć lat nadal będziesz dokładnie w tym miejscu? Czy naprawdę nie warto zacząć, jeśli to oznacza, że każdego dnia zrobisz choćby mały krok naprzód?
2: Nie wiem gdzie chcę dojść, ani od czego zacząć…
Jeśli nie wiesz jaki zrobić pierwszy krok, to zrób taki, który przybliży Cię do odpowiedzi na to pytanie 🙂
Sama przeżyłam kilka lat tęskniąc za zmianą, ale nie widząc dla siebie żadnej innej drogi, której mogłabym się podjąć. Dziś uważam, że absolutnie kluczowe dla mnie było to, że.. po prostu zaczęłam się przyglądać sobie. Dzięki autorefleksji, kontakcie z ciałem, zrozumieniu swoich emocji i dotarciu do najgłębszych pragnień i potrzeb, zaczęłam widzieć jak chciałabym aby wyglądało moje życie, oraz dostrzegać co mogę zrobić już dziś, aby lepiej o siebie zadbać.
Zbudowałam sobie nawyk codziennego zadawania sobie pytań:
Co teraz czuję?
O jakim moim pragnieniu mnie to informuje?
Co mogę zrobić już dziś, aby dać to sobie dziś?
Kiedy zgłębiam swoje potrzeby i zadaje pytania w tu i teraz, to okazuje się, że wcale nie muszę oczekiwać na jakiś odległy moment w życiu, kiedy w końcu będę mogła odetchnąć.

I w ten magiczny sposób, zaczyna pojawiać się kierunek, Twoja droga. I wiesz co jest najlepsze? Nie trzeba wiedzieć co będzie na końcu 🙂 Oraz – bonus! – można ją zmieniać 🙂
Dokładnie to obserwuję u moich klientów – kiedy tylko kontaktują się ze swoimi marzeniami, pragnieniami, zaczynają to nazywać, oglądać, ich codzienna uwaga zaczyna się kierować w inne miejsca niż dotychczas i to wygląda tak jakby zmiany zaczynały dziać się same. Mimo że sama tego doświadczyłam, nadal zaskakuje mnie jaką moc może mieć tak prosta rzecz.
Niech przykładem będzie Gosia, która jednego dnia powiedziała mi, że po zadaniu sobie wszystkich głębokich pytań, wyszło jej że chciałaby tworzyć. Grać, śpiewać, pisać… Kolejnego dnia (!) trzymała już w rękach gitarę, którą kupiła w antykwariacie i wstawiła na swój Instagram nagranie, które sprawiło że poczułam ciarki na całym ciele.
3: Nie mam czasu i energii, żeby wprowadzać nowe nawyki
Bardzo długo wydawało mi się, że nie mogę się na nic zadeklarować – że mój grafik jest zbyt zmienny, że nie dam rady wpasować żadnej regularnej praktyki w swoje życie… A jednak, kiedy w końcu coś było dla mnie tak ważne, że zablokowałam na to godzinę tygodniowo, okazało się że… nic się nie stało. Musiałam tylko raz na jakiś czas powiedzieć komuś “nie” i zaproponować inny termin spotkania. Przeżyłam.
A dzięki temu, że już wiedziałam, że jest to możliwe, moja uwaga zaczęła się kierować na wszystkie moje dawne pomysły, które wcześniej odrzucałam, myśląc że “nie mogę”. W taki właśnie sposób, po 15 latach, wróciłam do swojej pasji z dzieciństwa, czyli tańca…
I z czasem okazało się, że to właśnie te małe, powtarzające się działania miały największy wpływ. Powoli budowały moją siłę, odporność i wewnętrzną przestrzeń na zmianę. Myślałam, że nie mam energii na nowe nawyki, na rozwijanie swoich zainteresowań, a, paradoksalnie, one zaczęły mi tej energii dodawać.
Odzyskiwanie kontroli nad moim codziennym życiem jest dla mnie jednym z najważniejszych doświadczeń w życiu. Gdy choć raz wpiszesz coś dla siebie w kalendarz i rzeczywiście będziesz się tego trzymać, poczujesz, że masz większy wpływ na swoje życie, niż myślał_ś. To zmienia wszystko.
Prawda jest taka, że masz czas. I znajdziesz go na wszystko co jest dla Ciebie ważne. A jeśli masz stały kontakt z tym co jest dla Ciebie ważne, to nie ma sposobu żebyś nie znalazł/a na to czasu.
Małe kroki, wielka zmiana…
Jeśli robimy coś regularnie – nawet w minimalnej ilości – stopniowo zmienia się sposób, w jaki funkcjonujemy. I to właśnie te małe rzeczy sprawiają, że któregoś dnia budzimy się i widzimy, że jesteśmy kimś innym niż byliśmy rok temu. Nie przez jeden wielki moment przełomu, ale przez setki małych wyborów, które złożyły się na zmianę, nawet jeśli na co dzień ich nie zauważaliśmy. To nie wielkie wyjazdy i przełomowe doświadczenia, ale decyzje podejmowane codziennie naprawdę zmieniają życie.
Jeżeli mój wpis zainspirował Cię do jakiegoś działania, pomyśl jaki jest najmniejszy pierwszy krok, który możesz zrobić w tym kierunku. I zrób to od razu!
A jeżeli zainspirował Cię, ale nie wiesz jaki krok możesz zrobić, lub po prostu czujesz, że potrzebujesz w tym procesie wsparcia – serdecznie zapraszam na darmową konsultację 🌸.
Leave a Reply